Moja lista blogów

sobota, 20 lutego 2010

DEKOMPRESJA!


To pierwsza konwencja od wielu lat, na którą nie pojechałem. Oczywiście z tych odbywających się w Polsce. Na szczęście nie doszło do sytuacji, w której nie pojawiłby się KULT, bo Daveee, Iza i Edek walczą wraz z ekipą TF, ale zabrakło mnie…

Zaczynają się pojawiać głosy, że konwencji w Polsce jest już za dużo. Kraków, Łódź, Gdańsk, Warszawa, Szczecin. Będą wkrótce jeszcze inne. Zastanawiam się sam, jako organizator jednej z nich, czym tak naprawdę są? Dochodzę do jednego wniosku: tym czym są, a dla każdego są czymś innym.

Dlaczego nie pojechałem do Łodzi? W zeszłym roku na łamach Tattoo Festu napisałem, że ta konwencja stoi na rozdrożu, albo będzie bardzo dobrą albo będzie pomału upadać. Teraz zastanawiam się jeszcze nad trzecią możliwością: pozostanie przez kilka lat taką samą. Jeżeli pojawią się lepsze, straci kolejnych fajnych artystów, którzy się na niej pojawiali czy pojawiają. Tak czy inaczej będzie funkcjonować, bo zawsze się znajdzie 30-40 chętnych tatuatorów do zaprezentowania. Niestety cały festiwal straci na jakości, ale i tak jakość w tatuażu zacznie wcześniej czy później przegrywać z powszechnością. Ale wracając do pytania, dlaczego nie pojechałem? Odpowiedź jest prosta, bo się zgubiłem…

We wrześniu ubiegłego roku mieliśmy dwa weekendy pod rząd kiedy odwiedziliśmy dwie tatuatorskie imprezy. Pierwsza z nich to Olsztyn, 600km jazdy autem, pięćdziesiąt, może sto osób w knajpie, imprezka jakich miliony, tylko że tutaj tematem był tatuaż. Poczułem się w obowiązku i pojechało z TF i KULT parę osób. Pojechało, zobaczyło, wróciło i zapomniało… Tydzień później pojechaliśmy do Londynu, dwa razy dalej ale 300 razy więcej osób, 300razy więcej tatuatorów, 300 milionów razy większa jakość i promocja tatuażu . Pozostaje tylko tyle samo czasu poświęconego na wyjazd. „Raz w Olsztynie, raz w Londynie” krążyło w studio przez kilka miesięcy powiedzonko. Konwencja jest też tym, czym ją stworzy organizator i jaki sobie wyznaczy cel.

Celem krakowskiego Tattoofestu od jego pierwszej edycji jest to, by była to najlepsza, polska konwencja. Dla mnie najlepsza znaczy tyle samo co gromadząca możliwie najwięcej najlepszych polskich artystów. Jak do tej pory i w moim mniemaniu to nam się udaje. Cała reszta to tylko konsekwencja zaufania tych najlepszych. Skoro oni są to znaczy, że organizacyjnie, logistycznie, frekwencyjnie, atrakcyjnie itd. też dajemy radę.

Kilka tygodni temu odbyła się konwencja w Szczecinie. Nikt nic nie wiedział, bez promocji i rozgłosu. Przedostatnia edycja bardzo skrytykowana, również przeze mnie, za chaos, brud i antyreklamę dla tatuażu. Na ostatnią nie pojechałem nawet z ciekawości. Z informacji zasłyszanych przez osoby uczestniczące dowiedziałem się, że było bardzo klimatycznie, towarzysko a uczestniczyli w niej praktycznie wszyscy fajni tatuatorzy z okolicy. Dla mnie to co zrobił Piguła (organizator) to impreza, która powinna mieć miejsce w każdym większym mieście Polski. Regionalna, dobrze nagłośniona w okolicy, promująca i pokazująca miejscowych artystów, zachęcająca do tatuowania i przede wszystkim integrująca lokalną scenę (czy to w ogóle możliwe?...). Jeżeli to wszystko co słyszałem jest prawdą, to wielkie brawa dla tych wszystkich, którzy przyczynili się do jej powstania i w niej uczestniczyli!!!

No dobrze. Dzisiaj troszkę chaotycznie ale spróbuję spuentować. Nie obronimy się w tatuażu przed prawami rynkowymi, ani w studiach tatuażu, ani wśród tatuatorów, ani w prasie, ani w konwencjach ani w dystrybucji sprzętu ani w niczym innym z nim związanym. Mamy coraz większy wybór, pozostaje jedynie go dokonać. A różnorodność i mnogość konkurencji zawsze powoduje korzyści dla klientów, więc nie narzekajmy i cieszmy się, że coś się dzieje. Chciałbym robić jedyną konwencje w Polsce a jeszcze lepiej w europie, ale to nie komuna, a monopol trzymają w ręku tylko politycy.

Co do Łodzi mam nadzieję, że ten festiwal stanie się bardziej skontrastowany, z wyraźnym przesłaniem, z czymś charakterystycznym w swoim założeniu. Kto wie? Może stanie się to właśnie w ten weekend? Ja szczerze trzymam za organizatorów kciuki i życzę powodzenia zarówno im jak i wszystkim uczestnikom!

Dobrej zabawy!
Radek

TATTOOFESTIVAL ŁÓDŹ 2010
20-21 luty
sobota 13:00-21:00
niedziela 13:00-21:00

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz